Idziemy z mężem stanu na firmowy bankiet. To ważne wydarzenie towarzyskie i biznesowe, świetna okazja do nawiązania nowych kontaktów w jego branży. Wypindrzyłam się, pokazuję się małżonkowi.
JA (z szelmowskim uśmiechem): Kochanie, wyglądam jak laleczka..?
MS (odbija piłeczkę z identycznym uśmiechem): Tak. Chucky.
KURTYNA.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz