E. ma prawie 2,5-letnią córeczkę.
E: Wiesz, nauczyłam ją, że jak coś się rozleje, to trzeba wytrzeć, więc ona biegnie po ścierkę do kuchni i wyciera.
JA (pod wrażeniem): Nieźle! Kurz też wyciera..?
E: No! Jak ja wycieram, to ona też chce. Daję jej szmatkę i sprząta ze mną.(W myślach wyrzucam całą dostępną w domu antykoncepcję i kalkuluję, który dzień najbliższego cyklu będzie idealny, by spłodzić takiego małego pomocnika.)
JA: A podnosi przy tym wszystkie rzeczy?
E: Nieee, jeszcze nie.
JA: Szkoda... (Chwila zastanowienia.) Musisz jej też załatwić taką małą drabinkę.Chichoczemy. Tylko trochę złowieszczo. Konsternacja.
JA (odkrywczo): Słuchaj! Następny etap jest taki - ty wychodzisz do kosmetyczki, mówiąc: "I żeby mi tu było posprzątane, jak wrócę!"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz